Witam
Jestem nowy na tym forum, dlatego sie moze przedstawie.
Mam na imie Marcin, 27 lat, zamieszkujacy Polske poki co :)
Mam takie oto pytanie, do wszystkich, ktorzy moga wniesc cokolwiek do tematu:
Czy bedzie sie oplacalo prowadzic taki biznes w Tajlandii jak:
Budowa, prowadzenie i administracja serwisow internetowych (wizytowek, domowych, jak i bardziej zaawansowanych)? Jaki jest koszt na miejscu strony internetowej dla firmy, zawierajacej podstawowe informacje, pare zdjec? Strony oczywiscie w oparciu o PHP, z systemem zarzadzania z poziomu przegladarki internetowej, Ile kosztuje np. jakis pakiet hostingowy, typu miejsce na WWW + poczta (powiedzmy 2GB przestrzeni na FTP)?
Zajmuje sie informatyka, a konkretnie, serwisuje komputery, buduje je, doradzam firmom w doborze sprzetu jak i oprogramowania, buduje serwisy WWW, posiadam wlasny serwer hostingowy (wlasny oznacza taki, z ktorym moge robic co mi sie podoba), jestem tez administratorem routera pracujacego pod kontrola systemu BSD (taki Unix), router ten udostepnia ludziom internet po prostu w jednej z firm dostawczych tego typu usluge (okolo 700 klientow). Wydaje mi sie ze takie doswiadczenie zawodowe powinno wystarczyc do znalezienia pracy w Tajlandii? Chociaz tak jak i teraz, wolal bym cos mniej zajmuujacego i wymagajacego mniejszej odpowiedzialnosci, czylisamo tworzenie stron www wlasnie, co przedstawilem wyzej. Zeby wyczuc rynek przede wszystkim i poznac kulture klientow tego regionu.
Dlaczego oto pytam? Ano z wyksztalcenia jestem... Ogrodnikiem ;-) A takze Specjalista ds. zarzadzania reklama :) Natomiast od lat zajmuje sie komputerami (w tym wlasna dzialalnosc w tym zakresie i wspolpraca z roznymi firmami. Ogolnie znam sie na prawie wszystkim w tym zakresie - jedynie nie jestem programista. Jak to sie ma do Tajlandii? Ano mam juz swoj wiek i przyznam ze po prostu mam dosc naszego panstwa, nie tylko od strony urzedowej, ale takze mentalnej - oglna zazdrosc, podkopywanie, brak wspolczucia, wzajemne okradanie i patologie spoleczne. Do tego wszedzie widac zaszlosci komunizmu, nikt nie dba oto zeby kraj sie rozwijal, i robi sie niestety taka wielka umieralnia. A ja nie mam zamiaru umierac. Bardzo ladnie pokazuja to ostatnie wybory na prezydenta, gdzie prawie polowa glosujacych (czyli ok 1/5 spoleczenstwa) oddala glos na socjalistycznego kandydata, ktory klamal w zywe oczy, co bardzo szybko wyszlo juz po przegranej (przez owego kandydata). Mowiac krotko, nie chce zyc w kraju gdzie jest tak wiele (tutaj wystarczyl by jeden inwektyw ale sie opanowalem) osob wspierajacych socjalizm gospodarczy, nie zauwazajacych jego istnienia w obecnie rzadzacej, jak i opozycyjnej partii. Do tego dochodzi klimat, uwielbiam upaly, kiedy jest goraco czuje sie najlepiej, a tutaj przez wiekszosc roku mozna co najwyzej pomarzyc o ukochanym ciepelku :) No i te miny ludzi mijanych na ulicach, wiecznie niezaodowolonych, uwazajacych sie za wiecej niz w rzeczywistosci sa warci, zakompleksionych i w ogole :)
W kazdym razie, mam wielu znajomych na caaalym swiecie. Japonia, USA, Egipt, czy rozne kraje europejskie. Oczywiscie nei wszedzie, ale w wielu miejscach. W tym w Tajlandii. Co mnie urzeklo w tym kraju? To ze jest ciepelko, zielono i pieknie :) To ze ludzie z tego co zauwazylem, sa po pewnym zapoznaniu duzo bardziej szczerzy od nas. To ze szukaja glownie - spokoju (szczegolnie widac to w rozmowach dotyczacych obecnej sytuacji zwiazanej z prostestami w Bangkoku - wiekszosc osob, z ktorymi rozmawialem mowi ze sa przeciwko obu frakcjom, poniewaz obie tak naprawde w zly sposob rozwijaja kraj wzgledem ubogich mieszkancow kraju). Co mi sie podoba, ze Tajowie sa bardzo otwarci na rozne rzeczy. Co mi sie tez strasznie spodobalo, zamiast mowic to robia cos, aby udowodnic swoje tezy. Troszke mnie to uderzylo nawet, kiedy jedna ze znajomych aby udowodnic ze wybrala dobra szkole, przeniosla sie do Bangkoku wlasnie wbrew woli innych (rodziny zapewne), i znalazla prace wlasnie na tym kierunku, na ktorym studiowala. Odrazu stala sie dzieki temu samodzielna tez. Uderzylo mnie to bo takich przykladow jest kilka i tworzy to ladny kontrast do tego, jak u nas ludzie sie zachowuja, czyli duzo gadaja, malo robia. Stad tez mysle o Tajlandii. Ale zeby sie tam wybrac, trzeba miec jakies srodki, albo prace na miejscu.
Wymyslilem wiec cos, i prosil bym o opinie czy to dobry pomysl :)
Czyli ze, zaczne oferowac powyzsze uslugi dla Tajlandczykow i ich firm, ale wykonujac wszystko zdalnie (niestety nie mam z roznychw zgledow, odlozonych zadnych srodkow). Bariery jezykowej nie ma, w sensie, jest osoba, ktora mi chetnie pomoze tlumaczyc korespondencje z klientami. No i co tu duzo bardziej rozwijac. Jezeli by sie to rozkrecilo, wyrobilo sobie jakas marke, to wtedy spokojnie moglbym sie tam przeniesc posiadajac jakies zasoby finansowe na miejscu. Stad odrazu dopytam, czy jest jakis bank w Tajlandii, ktory ma podobne mozliwosci i ceny jak nasz mBank na przyklad? :) Pewnie niestety czegos takiego nie ma :) Czy ktos moglby cos polecic podobnego?
Prosze miw ybaczyc ze sie rozpisalem, ale mysle ze im lepszy obraz sytuacji, tym lepiej cos doradzic :) Mam nadziej ze nikogo nie zanudzilem :) Pozdrawiam