massagewarsaw napisał(a):to moze sprobuj na rok i sprawdz, jak ci idzie.
niemniej teraz jest kryzys (...)
zanim otworzysz wlasna firme, to moze warto nauczyc sie troche jezyka (...)
a moze sam sproboj sotokomori, raczej niz zarabianie w europie - moze praca w japonii otworzy ci jakies mozliwosci na przyszlosc.
zalezy, jaki masz zawod, ale staraj sie go oprzec na necie - gdziekolwiek jestes na swiecie mozesz go prowadzic i nie wymaga on tyle nakladow finansowych i ryzyka ich utraty.
Raczej nie wyjeżdża się od razu na całe życie, zresztą życie i tak samo napisze scenariusz, a rok to dobry okres, żeby nasiąknąć atmosferą danego miejsca. Poza tym lubię mieszkać w różnych miejscach i się co jakiś czas przenosić - mam naturę tułacza.
Zawsze stawiam na naukę języka, jeżeli wybieram się do innego kraju - tak też jest w przypadku Tajlandii. Znajomość chociażby podstaw lokalnego narzecza pozwala dostrzec rzeczy wcześniej niedostrzegalne, że o łatwiejszych kontaktach międzyludzkich nie wspomnę.
W Europie na szczęście też się da zarabiać (do innych krajów unijnych wjeżdża się jak do siebie), poza tym chcę się nacieszyć Europą, jeżeli mam ją znów opuścić na dłużej; do Polski wróciłem wiosną ub.r., jestem dopiero niecały rok, nie licząc przerwy (wiadomo na co ) teraz w styczniu i lutym.
Jedno jest pewne. Gdybym nie miał:
1) możliwości uprawiania w Polsce motocyklowego hobby,
2) pracy dającej satysfakcję oraz sporą niezależność (mam właśnie to szczęście, że w zasadzie nie ryzykuję utopienia jakichś większych pieniędzy, gdyż mój główny kapitał stanowi moja głowa),
3) możliwości wyjeżdżania na dłużej w zimie,
tobym prawdopodobnie w ogóle (był) nie rozważał powrotu na łono ojczyzny. A i tak nie wiem, czy zagrzeję tu miejsce na dłużej (pewne rzeczy mnie w Polsce "uwierają").
Jeśli zaś chodzi o rzekomy kryzys, to mam swoje zdanie, ale może nie będę wsadzał kija w mrowisko.