Czerwona rewolucja - dlaczego?

Jak w temacie :)

Czerwona rewolucja - dlaczego?

Postprzez rewola » czwartek, 27 maja 2010, 16:53

Krzysztof, jaka retoryka??

To moze inny przyklad, sprobuj "skrzyknac" 10 tysiecy ludzi w Polsce, zablokujcie jakies duze miasto. Zobaczymy jak dlugo bedziecie tam siedziec... Jak bysmy sie mieli zalozyc, to jak uwazasz - dalibyscie rade poprotestowac dzionek???
To nie jest retoryka, czy manipulacja. W zadnym "demokratycznym" kraju - jezeli do takiego zaliczamy np. Polske - nie pozwoli sobie na takie "cuda". Chyba z tym sie zgodzisz. Z tego co pamietam, to w ostatnich latach najdluzej udalo sie protestowac pielegniarkom pod URMem. Zalozyly "biale miasteczko", no i .... dziewczyny wytrzymaly 2 tygodnie. Nie mialy racji - mialy. No i co z tego. Dochodzenie swoich praw porzez burdy, blokowanie centrum to nie jest chyba metoda na osiagniecie celu.

Inny przyklad - ja np. nie chce placic na sluzbe zdrowia (wolbym oplacac prywatne ubezpieczenie). To co - mam zebrac "miasto" i spalic kilka budynkow rzadowych w Polsce. No chyba to nie jest za logiczne....

Zawsze mozna walczyc o swoje prawa, ale nie wolno terroryzowac miasta i ludzi.
Takie jest moje zdanie.
rewola
 
Posty: 52
Dołączył(a): środa, 19 maja 2010, 14:04
Lokalizacja: Bangkok

Czerwona rewolucja - dlaczego?

Postprzez krzysztof s » czwartek, 27 maja 2010, 18:06

Rewola - mieszanie sytuacji z Polski, czy innych krajów o bardziej ugruntowanej demokracji jest nieporozumieniem. W Polsce mimo wszystko są wolne wybory i ludzie nie muszą być pociągani do skrajnych rozwiązań. Generalnie w Europie taki ruch, jak teraz w tajlandii nie miałby szans na realizacje, ponieważ są inne sposoby na dochodzenie swoich spraw. Możesz porównac tą sytuację do polski komunistycznej...Tajlandia jest krajem o ustroju feudalno-wojskowym (takie nowe pojęcie mi się spontanicznie zrodziło :lol: ). Podziały społeczno-ekonomiczne są olbrzymie - przypuszczam, że wiesz o tym doskonale... 2% ludzi w Tajlandii bierze 80% dochodu narodowego (dane z "The Economist"). Mówisz o 10 tysiącach ludzi, a zapominasz, że na poczatku protestu było ich 200 tysięcy. Zapominasz, albo nie wiesz, że 60-80% tajów popiera czerwonych.
Mam do Ciebie pytania:
1. czy wybierasz się na wybory 20 czerwca?
2. niezależnie od powyższego, czy wierzysz, że wynik Twojego ewentualnego głosowania zostanie uznany?
3. czy uważasz, że wolność słowa jest bzdurą?
Takie jest moje zdanie
K
krzysztof s
 
Posty: 400
Dołączył(a): sobota, 17 paź 2009, 12:12

Czerwona rewolucja - dlaczego?

Postprzez Jaro W » czwartek, 27 maja 2010, 23:44

60-80% Tajów popiera czerwonych,protestujących na początku było 200tys.to ok.0.3% z 64 milionów.Najwyraźniej pozostali czekają na wodza Krzysztofa,który poprowadzi ich w świetlaną przyszłość.Każdy, bez względu na swój status majątkowy czy poglądy polityczne bez przerwy poddawany jest selekcji naturalnej.Podejmując decyzję dokonujemy wyboru;ryzykujemy własnym życiem czy zostajemy w domu.Jak pokazała matematyka,większość uznała,że jeszcze nie pora na czerwoną rewolucję.
Jaro W
 
Posty: 101
Dołączył(a): niedziela, 11 kwi 2010, 17:19

Czerwona rewolucja - dlaczego?

Postprzez krzysztof s » piątek, 28 maja 2010, 13:32

ciesze się, ze masz poczucie humoru :)
krzysztof s
 
Posty: 400
Dołączył(a): sobota, 17 paź 2009, 12:12

Czerwona rewolucja - dlaczego?

Postprzez Jaro W » piątek, 28 maja 2010, 14:41

Poczucia humoru mi nie brak,dlatego zawsze z optymizmem patrzę w przyszłość.Z lekcji tajskiego na tym portalu w których mam przyjemność uczestniczyć,dowiedziałem się,że Tajowie rozwiązują swoje sprawy po tajsku,to znaczy od czasu do czsu robią przewroty czy zamachy stanu i przy tej okazji giną ludzie.Mam nadzieję,że znajdą kiedyś pokojowe sposoby rozwiązywania problemów i na ulicach nie będzie lała się krew,czego in z całego serca życzę.Ale to ONI zadecydują o swoim losie.
Jaro W
 
Posty: 101
Dołączył(a): niedziela, 11 kwi 2010, 17:19

Czerwona rewolucja - dlaczego?

Postprzez Kabila » sobota, 29 maja 2010, 11:32

Witam

Mafijne państwo Czarnogóra dało Taksinowi paszport i gwarantuje mu nietykalność
(tak jak rosyjskim biznesmenon czyli tzw. mafii).
Interpol też odmówił ścigania go.
A on tymczasem zawitał z rodziną do Paryża by kupować luksusowe torebki.
Taksin zagroził też wojną partyzancką (!!!). To byłoby nieszczęście tym większe
że kraj zmaga się już z islamem na południu.
Kabila
 
Posty: 6
Dołączył(a): poniedziałek, 17 maja 2010, 10:20

Czerwona rewolucja - dlaczego?

Postprzez Vit » sobota, 29 maja 2010, 13:01

Krzysztof:
Jak na razie to nikomu nie wytłumaczyłeś o co walczą czerwoni. Z tego co ja wyfiltrowałem
z Twoich postów (choć zajęło to sporo czasu) to rozumiem, że wszyscy w Tajlandii mają
zostać opodatkowani, mają płacić ZUS, składkę zdrowotną, podatek dochodowy, a VAT ma
zostać podniesiony do minimum 20% na wszystkie produkty. Aaa, oczywiście rolnicy, którzy
są biedniejsi powinni płacić KRUS. Czy coś pominąłem czy walczą o coś jeszcze?

Przypominam, że ja też byłem w Isaanie w ciągu ostatniego miesiąca. NIKT się nie gotuje,
nikt nie protestuje, nie knuje i nie zwołuje narad partyzanckich. Ludzie prowadzą swoje
własne mini-interesy: sklepiki, kafajki internetowe, wypożyczalnię sukni ślubnych, zakłady
fryzjerskie, quazi-hurtownie towarów - wszystkie te biznesiki obsługuje obrotna pani, która
specjalnie skończyła studia w kierunku księgowości (wcześniej zbierała papiery od ludków,
wypełniała i składała u innego księgowego). Część ludków jeździ pracować do okolicznych
miast, a Ci co mieli trochę więcej odwagi wyjeżdżają na saksy do Korei, Tajwanu, Izraela..

Nikt tam nie ma czasu na protestowanie o nie-wiadomo co za 500 thb dziennie, bo trzeba
ryż na polach posadzić, uregulować system irrygacyjny, itd..

Wsi spokojna, wsi wesoła..
Avatar użytkownika
Vit
 
Posty: 254
Dołączył(a): niedziela, 9 sie 2009, 13:49
Lokalizacja: Bangkok

Czerwona rewolucja - dlaczego?

Postprzez krzysztof s » sobota, 29 maja 2010, 19:56

Vit napisał(a):Krzysztof:
Jak na razie to nikomu nie wytłumaczyłeś o co walczą czerwoni

Nigdy nie zamierzałem tego robić - wyrażam tylko na bieżąco swoje myśli i uczucia. Witku, prosze nie staraj sie ze mnie robić rzecznika prasowego UDDD - On sam sobie doskonale radził (choć teraz pewnie jest w więzieniu:( ) Nie jestem osobiście zaangażowany w politykę i w ruch czerwonych - po prostu odczuwam i mówię o tym...Jeśli nie chcesz (chcecie) zrozumieć, to intelektualne przepychanki będą tylko stratą energii. Dla mnie jest to kwestią czucia, a nie jałowych politycznych dyskusji... Jest ktoś, kto ma władze i wysoką rangę i ktoś, kto tego nie posiada... Ci, którzy mają wysoką rangę, nadużywają tych, którzy jej nie mają... W każdym systemie społeczno-politycznym i relacjach osobistych… To budzi reakcję - wcześniej, czy później. Tajlandia nie jest wyjątkiem... Czy kiedykolwiek w swoim życiu doświadczyłeś niesprawiedliwości od silniejszych? Czy kiedykolwiek czułeś sie wykorzystany i gorszy? Ja sie tak czułem i teraz, gdy mogę to powiedzieć głośno, robię, co mogę, by wspierać innych (jak umiem). Jednocześnie mówiąc NIE wszelkiej maści oprawcom. Tak już jest w tym świecie, że nadużywany staje się nadużywającym. Jedynym lekarstwem jest świadomość, a to coś więcej niż intelekt. Świadomość jest poczuciem pełni siebie i całego wszechświata. Ale to wymaga odwagi zmierzenia się w sobie samym z tym, od czego się odcinamy. W tym kontekście każdy z nas ma w sobie czerwone i żółte koszule, króla i żebraka. Może warto zaznajomić się z wszystkimi swoimi częściami osobowości, zamiast analizować czyjeś wypowiedzi (wypociny) szukając haków?
Przy okazji, zbliża się 21 rocznica tragedii na Tiananmen. Skojarzyło mi się to z Tajlandią, gdyż jakieś media (chyba CNN lub France24, ale nie pamiętam dokładnie) opisując zajścia z 19 maja stwierdziły, że na szczęście nie była to powtórka Tiananmen, jak się wczesniej obawiano. Dla przypomnienia wydarzeń z Tiananmem (cytat z Wikipedii):
"Przygotowując się do rozprawy z demonstrantami 20 maja wprowadzono w Pekinie stan wyjątkowy. Pierwsze próby rozpędzenia studentów przy użyciu lokalnych oddziałów wojskowych zakończyły się niepowodzeniem. Dopiero sprowadzona z prowincji 27. Armia na rozkaz władz nocą z 3 na 4 czerwca 1989, przy użyciu czołgów i ognia z broni maszynowej, rozpędziła uczestników protestów. Większość ofiar zginęła podczas walk na przylegającej do placu Tian'anmen alei Chang'an Jie. Po zakończeniu akcji wydano komunikat głoszący, że pokojowo nastawieni żołnierze zaatakowani zostali przez studentów.
Według oficjalnych danych rządu chińskiego, podczas protestów zginęło 241 osób, w tym żołnierze, a 7000 osób zostało rannych. Liczba zabitych różni się w zależności od źródła: Chiński Czerwony Krzyż określa ją na 2600 osób.”
Wczoraj, policja w Hongkongu aresztowała 13 osób – uczestników corocznych rocznicowych obchodów tamtych zdarzeń.
Mam nadzieję, że Google w przyszłości nie opuści Tajlandii i że hasła: 10 kwietnia i 19 maja 2553 roku nie będą zupełnie zakazane…
Też może zmieniłbym Twoje pytanie - przeciwko czemu walczą czerwoni w Tajlandii? Często walczy się z czymś, zapominając o co.
Pozdrawiam serdecznie
P.S. Witku, tracisz swój czas „przefiltrowując” moje posty – Wszystkie Ścieżki prowadzą do nikąd. Pytanie jest tylko jedno, która z nich ma serce?
krzysztof s
 
Posty: 400
Dołączył(a): sobota, 17 paź 2009, 12:12

Czerwona rewolucja - dlaczego?

Postprzez Vit » niedziela, 30 maja 2010, 05:45

OK - zrozumiałem. Jesteś zwolennikiem rotacji władzy w systemie rewolucji.
Przynajmniej coś się na Świecie dzieje - nieważne o co się walczy, ważne
z kim się walczy, a jak z władzą to znaczy, że jest super pozytywnie.

Co do d***kracji. Ja na przykład zgadzam się z takim poglądem:
"Ojciec Wirgiliusz
uczył dzieci swoje,
A miał ich wszystkich
Sto dwadzieścia troje
Hejże dzieci hej-że ha!
Hejże ha! Hej-że ha!
Róbcie wszystko co i ja!"

I rodzina Wirgiliuszów jakotako dawała sobie radę. Dzieci uczyły się od Wergiliusza jak wbijać gwoździe młotkiem, jak prowadzić powóz albo i samochód. (Piosenka napisana jest przez męską szowinistyczną świnię, więc nie wspomina, że dziewczynki uczyły się szycia, haftowania, gotowania itd. robiąc wszystko, co ich mama).

Decyzje podejmował oczywiście papa Wirgiliusz - po starannym uwzględnieniu życzeń żon (Wirgiliusz był mormonem - a, wierzcie mi Państwo: nikt nie lubi obrywać mokrą ścierką, a trzynastoma mokrymi ścierkami tym bardziej!) a czasem i dzieci - jeśli pragnienia dzieci były sensowne, oczywiście.

Była to tyrania - nawet niezbyt, powiedzmy sobie jasno, oświecona - bo tata Wirgiliusz prostym robotnikiem był. Ale jakoś to działało.

Niestety: któregoś dnia rodzina Wirgiliuszów kupiła sobie telewizor. 40calowy! Panoramiczny! HDTV!

Z telewizora zaczęto coś brąchać o d***kracji - a tak przekonująco (bo stereofonicznie i w technikolorze), że stary Wirgiliusz podrapał się w głowę i powiedział:

„Od jutra zapanuje powszechna szczęśliwość w rodzinie: będziemy mieć d***krację. W każdej sprawie robimy naradę rodzinną - i głosujemy. Dzieci jest stodwadzieściatroje plus trzynaście żon (- większość bezwzględna wynosi szęśdziesięciorodziewięcioro...). Od tej pory wszyscy uzyskali wpływ na swoje życie. Przestali być przedmiotem w rękach tatymordodzierżcy. Stali się ludźmi wolnymi!

Szczęście ich nie miało granic!

Co prawda było trochę z tym kłopotu: zakup trzewików dla Baltazarka zajmował dwa tygodnie dyskusji - bo Kamilka (i połowa dzieci) nie chciała za tym głosować, dopóki nie dostanie gwarancji, że i ona dostanie nowe trzewiki - ale za to jaka radość, że każdy ma wpływ na decyzje!

Trochę gorzej było z tym, że dawniej Franio i Kasia starały się rysować tak, jak ich tata - a teraz, pod przemożnym wpływem większości, Wirgiliusz zaczął malować postępowo - to jest jak sam mistrz Nikifor (albo i bardziej postępowo). Ale, ostatecznie: de gustibus non est disputandum... W czym Nikifor jest gorszy od Wyczółkowskiego albo od Matejki? No, w czym? A na pewno malowało mu się łatwiej - a przecież życie powinno być łatwe i przyjemne...

Jednak już po kilkunastu tygodniach wirgiliuszątka - nawet całkiem mały drobiazg - połapały się, że wcale Baltazarkowi nie jest lepiej od tego, że o zakupie jego trzewików decyduje Kamilka, a nie ojciec! A żony, dawniej zgodne, były wiecznie skłócone.

Gdy więc Ojciec Wirgiliusz zarządził kolejną naradę (nad wyższością Świąt Wielkanocy nad Świętami Bożego Narodzenia - o ile pamiętam) dzieci zebrały się jakby nieco zakłopotane i powiedziały:

„Tata! Od jutra to już ty sam decyduj!”

Ojciec Wirgiliusz mocno się zakłopotał. Właśnie bowiem doszedł był do wniosku, że w tym systemie jest mu znakomicie: dawniej połowa żon miała do niego o coś pretensje - a teraz pykał sobie fajeczkę i z siłą spokoju na krytykę każdej głupoty oznajmiał filozoficznie: „Taka była wola Większości...” Dodać należy, że miał znacznie więcej tytoniu do fajki, bo dzieci stale przegłosowywały, by jak najwięcej pieniędzy wydać na tatę (tajemnica tkwiła w tym, że najmłodsze dzieci głosowały tak, jak tata - więc Ojciec Wirgiliusz dysponował; solidnym blokiem wyborczym...)

Postawił więc wniosek, by koniecznie utrzymać d***krację - bo trzeba iść z postępem i rozwalać sztywne, zaskorupiałe, nienowoczesne struktury rodzinne, obalać tyranię itp. itd. Niestety, tym razem dzieci się zawzięły:

„Jak d***kracja, Tato - to d***kracja. Poddajemy pod głosowanie wniosek, by przywrócić Twoją dyktaturę!”

- Ależ to zmiana Konstytucji! - bronił się Wirgiliusz.

Ku jego zaskoczeniu ogromna większość (poza grupą drobiazgu i jedną żoną) wszyscy głosowali za powrotem do dawnego systemu! Wniosek gładko uzyskał 102 głosy - czyli znacznie ponad 2/3.

Myślicie Państwo, że w rodzinie Wergiliuszów powróciła harmonia?

Dopiero po długim czasie. Ojciec Wirgiliusz utracił bowiem pewność siebie. Decyzje, które przed czasami d**kracji zajmowały mu sekundę, obecnie „wymagały” tygodnia namysłu, rozważenia wszystkich za i przeciw...

Dopiero po długich miesiącach jakoś się wszystko ułożyło.

Tyle, że jedna żona odeszła. Z dziećmi. Potem związała się z jakimś ochlapusem, a dzieci wylądowały w Domu Dziecka.
Na szczęście pozostały tuzin żon zgodnie urodził kolejne dwanaścioro - i znów Ojciec Wirgiliusz miał ich stodwadzieściatroje...

* * *

Tyle bajki. A teraz dwa pytania:

1) Czy gdy Bułgarzy przywrócą monarchię - to Car Semeon będzie miał dość stanowczości, odwagi - i będzie umiał rządzić, jak za dawnych dobrych czasów - czy też ograniczy się do pobierania wysokich apanaży, a odpowiedzialność zwali na Sejm, Senat i tym podobne d***kratyczne instytucje?

2) Czy przeciętny starosta, wójt czy burmistrz wyznaczyłby sam sobie tak wysokie uposażenie, gdyby musiał się pod tym podpisać - a nie mógł schować tego za d***ktaryczną decyzją radnych?

Pytań można zadać więcej - ale miejsce jest ograniczone.

Pytajcie więc Państwo siebie sami...


Janusz KORWIN - MIKKE


Więc skoro intelektualne dysputy i przekonania nie są ważne, to niech każdy
sobie pisze to co chce. Przytoczyłeś przykład Tiananmen. To ja przytoczę
niedawny przykład "pokojowych" protestów w Tybecie. Polegały one na tym,
że tłuszcza szła ulicami i paliła domy/sklepy Chińczyków razem z właścicielami
w środku - co zarejestrowali pierwsi dziennikarze tam będący, i co opisali zaraz
po zajściach (każdy mógł przeczytać) i co zostało usunięte i dalsze sprawozdania
zostały sprowadzone do poprawnie politycznego protestu przeciwko tłumieniu
zamieszek. Doszło do tego, że CNN pokazała zdjęcia "pokojowej" demonstracji.

Tym razem zaprotestowały Chiny, że zdjęcie jest poddane obróbce i zostały
z niego usunięte pałki i lecące kamienie - CNN została zablokowana w Chinach.
Nie minęło nawet kilka dni, kiedy CNN przeprosiło oficjalnie rząd w Chinach.

Morał? W życiu nie ma dobrych i złych panów. Oni nie noszą białych i czarnych
kapeluszy. Wszystkie strony mają swoje racje. A kto ma racje ostateczną?
Oczywiście, że silniejszy! A kto powinien mieć? też Silniejszy! A dlaczego? Dobre
pytanie - ale można odpowiedzieć na nie tak: "Dlaczego nie? Jeśli nie silniejszy
to kto? Słabszy? W imię czego?" :)
Avatar użytkownika
Vit
 
Posty: 254
Dołączył(a): niedziela, 9 sie 2009, 13:49
Lokalizacja: Bangkok

Czerwona rewolucja - dlaczego?

Postprzez Jaro W » poniedziałek, 31 maja 2010, 17:46

Widzę Vit,że jesteś za prawami Matki Natury.Ale co ze słabszymi?!Mam genialne w swej prostocie rozwiązanie;w d***kratycznych wyborach wygra ten kto otrzyma najmniejsze poparcie.Jeśli to nie będzie sprawiedliwe to przynajmniej śmieszne.
Jaro W
 
Posty: 101
Dołączył(a): niedziela, 11 kwi 2010, 17:19

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Polityka, gospodarka i kwestie społeczne w Tajlandii

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zalogowanych użytkowników i 2 gości

cron